Ta informacja jest z dosyć pewnego źródła, mianowicie od męża śp. Pani Izabeli Tomaszewskiej, szefowej zespołu protokolarnego prezydenta.

"- Ten telefon, który otrzymałem o 8.19 w sobotę 10. kwietnia, nie był jej. Był to pewnie satelitarny telefon pana prezydenta.

- Powiedziała mi tylko: jestem w samolocie. Ja na to zadałem pytanie: Dopiero teraz? Przecież mieliście startować o siódmej. Ona już nie odpowiedziała mi na to pytanie, w tle słyszałem jakieś głosy i to wszystko."

1. informacja: coś się działo w samolocie

Z tego wynika że już o 8:19 coś dziwnego się działo się na pokładzie samolotu, bo chyba nikt w ten sposób nie kończy rozmowy telefonicznej w normalnych warunkach! Nawet jak by musiała nagle odłożyć słuchawkę to by powiedziała krótko n.p. "muszę kończyć bo potrzebny jest telefon". Ale jeśli rozmowa trwała tylko sekundy to nie prawdopodobne jest że po 5 sek. ktoś potrzebował nagle telefonu.
W dodatku Pani Tomaszewska nie miała w zwyczaju dzwonić do męża z telefonu pokładowego tylko zawsze po lądowaniu wysyłała SMSa o treści "orzeł wylądował". Po co więc wykonała ten telefon?

2. informacja: samolot nie koniecznie był w powietrzu

Stwierdzenie "jestem w samolocie" brzmiało by według mnie trochę dziwnie w lecącym samolocie. Kiedy się rozmawia z lecącego samolotu to się mówi "jeszcze lecę", "lecimy nad ..." albo "za chwilę będziemy lądować". Tak samo jak z samochodu w trakcie jazdy mówię "jadę" a ze stojącego pod supermarketem mówię właśnie "jestem w samochodzie". Nie wiadomo więc czy ten samolot w tej chwili leciał czy nie stał na ziemi. Możliwe że stał po wylądowaniu.

PS. W dodatku sam mąż Pani Tomaszewskiej w trakcie rozmowy zrozumiał że samolot jest na ziemi i jeszcze nie odleciał z Okęcia, stąd jego błedne zdziwienie że żona dopiero wsiadła do samolotu. (Na fakt ten przytomnie zwrócił uwagę blogger Aspiryna w komentarzu poniżej.)

3. informacja: wszyscy pasażerowie mający dostęp do telefonów pokładowych zadzwonili do najbliższej im osoby dokładnie o tej samej godzinie

Przypominam że Jarosław Kaczyński również o 8:20 (czyli praktycznie w tej samej minucie) rozmawiał z bratem.

(W samolocie znajdowały sie trzy telefony satelitarne, po jednym w obydwu salonkach i w kabinie pilotów.)

Czy ktoś wie gdzie siedziała Pani Tomaszewska, w pierwszej czy drugiej salonce?

http://www.fakt.pl

Uzupełnienie, 17.6.2010

http://sprawa.salon24.pl/195754,plotka-10-kwietnia-o-8-20-alarm-dla-pilotow-w-polskiej-bazie

O8.20 był alarm w pewnej bazie wojskowej, z samolotami wojskowymi, w Polsce; że będzie dużo rannych Polaków. Alarm odwołano po 10 minutach.

Jeśli to prawda, to coraz więcej wsakzuje na to iż Tu 154M awaryjnie lądował krótko przed 8:19!

Prezydent zadzwonił z pierwszego telefonu satelitarnego dobrata, szefowa protokołu z drugiego do męża a PILOCI z trzeciego DO BAZY! Wszystkie rozmowy prowadzony równolegle! Najpewniej z tąd w bazie wojskowej dowiedziano się o awatyjnym lądowaniu.

WSZYSTKO SIĘ ZGADZA !!!